Tak wiem, to nic trudnego, takie ziemniaki pieczone, a jednak już kilka razy mi się zdarzyło, opowiadać znajomym jak ja je robię:-), oczywiście na zasadzie wymiany doświadczeń, po czym okazywało się, że to jak ja przygotowuję jest szybsze:-) Ja dodam od siebie, że może nawet smaczniejsze:-), ale to za sprawą pary:-) Zapewne jest to subiektywna ocena, zwłaszcza, że ogólnie to nie jestem fanką ziemniaków, ale w tym wydaniu i owszem:-)
Pieczone ziemniaki
Ziemniaki gotowe do podania. Każdy wedle uznania:-) |
Składniki:
- ziemniaki (nie piszę ile, bo to zależy od pojemności brzucha i jak głodni jesteśmy, no i najważniejsze dla ilu osób)
- oliwa
- przyprawy, zioła typu:
zioła prowansalskie,
pierz,
czosnek (najlepiej przeciśnięty przez praskę, ale ostatecznie
ten w proszku też może być, nawet chyba łatwiej się go
rozprowadza:-)
Przyda się:
- garnek do gotowania na parze,
- papier do pieczenie.
Wykonanie:
1. Gotuję wodę, a w między czasie:
2. Myję ziemniaki, obieram i znowu myję.
3. Jak ziemniaki są duże to kroję na pół, ewentualnie jeszcze raz na pół.
4. Ziemniaki przekładam do garnka do gotowania na parze.
Gotuję je znacznie krócej niż normalnie, tak żeby wybijając nóż, gdy sprawdzam ich miękkość, czuć
jeszcze pewien opór, wówczas przerywam gotowanie.
5. W między czasie na blasze układam papier do pieczenia i rozgrzewam piekarnik do około 180 - 200 C
(z piekarnikami bywa różnie:-(.
(z piekarnikami bywa różnie:-(.
6. Gdy ziemniaki osiągną pożądana miękkość, garnek, pod którym gotowały się ziemniaki, opróżniam z wody
i przykładam do niego ziemniaki.
i przykładam do niego ziemniaki.
7. Jeśli ziemniaki gotowałam całe to teraz je przekrawam tak, aby były ćwiartki, bądź jeszcze mniejsze cząstki,
wszystko zależny od wielkości ziemniaków.
wszystko zależny od wielkości ziemniaków.
Można je od razu gotować już pokrojone w ćwiartki, ale wówczas tracą jednak trochę swoich wartość,
nawet przy gotowaniu na parze:-(
nawet przy gotowaniu na parze:-(
8. Skrapiam je oliwą, ale nie za mocno, tylko tyle żeby nie były zbyt suche, posypuję przyprawami i ziołami,
pamiętając o czosnku, przykrywam pokrywką i wszystko razem mieszam, wprawiając w ruch ganek góra, dół.
pamiętając o czosnku, przykrywam pokrywką i wszystko razem mieszam, wprawiając w ruch ganek góra, dół.
9. Tak oblepione ziemniaki, przekładam na przygotowaną blachę z papierem. Rozkładam ziemniaki, tak aby
w miarę możliwości każdy kawałek ziemniaka był osobno i piekę przez około 15-20 minut, jak zawsze, zależy
to od piekarnika:-( oraz od tego jak bardzo ziemniaki były wstępnie podgotowane.
Powinny się zarumienić i do samego środka zmięknąć:-)
w miarę możliwości każdy kawałek ziemniaka był osobno i piekę przez około 15-20 minut, jak zawsze, zależy
to od piekarnika:-( oraz od tego jak bardzo ziemniaki były wstępnie podgotowane.
Powinny się zarumienić i do samego środka zmięknąć:-)
10. Od czasu do czasu trochę próbuje przekładać, mieszać, tak aby w miarę możliwości ziemniaki upiekły się
z obu stron.I gotowe:-)
Takie ziemniaki fajnie smakują do mięsa, czy ryb, tak zupełnie same tylko z sosem np. czosnkowym, czy jak kto lubi z ketchupem, też świetnie smakują. Zresztą zastosowań podejrzewam jest tyle ile chętnych na ziemniaki:-)
Jak można łatwo zauważy, nic nie piszę o soli, zupełnie świadomie.
Ja jej nie dodaję. Ziemniaki gotowane na parze, zachowują smak, który jak dla mnie nie wymaga solenia. Choć jak to w życiu, każde podniebienie jest inne:-)
Smacznego
Bardzo lubię takie ziemniaczki i często zamawiam w restauracji ;-) W dom wstyd przyznać jeszcze takich nie robiłam .....
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
:-)
Usuńja tez lubie takie pieczone ziemniaczki ;)
OdpowiedzUsuńzupełnie inaczej smakują a wciąż są to ziemniaki:-) prawda:-)
UsuńA ja robię takie ziemniaczki,lecz bez gotowania.Obrane kroję w ćwiarteczki,posypuję chili,czosnkiem,vegetą,tymiankiem i wykładam na blachę do pieczenia lekko posmarowaną oliwą-pojedynczo,tak by się nie dotykały i piekę w piekarniku tak jak frytki.Tak upieczone podaję z mięsem.Jeśli mają być same,to kładę także cebulkę pokrojoną w piórka i boczuś chudziutki w mniejszych plasterkach układam na kartofelki i pieką się.W tym wydaniu podaję z maślanką,mniam-pychotka.
OdpowiedzUsuńWitaj rudzielec. Jak najbardziej można pominąć gotowienie. Chodziło o to, aby było nieco szybciej:-)
UsuńPozdrawiam